Roztocze z dziećmi. Pierwsza rowerowa kinderwyprawka

 

Ta historia ma swój początek 2 lata temu. Roztocze. Rowerowy wygib z grupą przyjaciół. Stacja Krasnobród. Za dnia rowerowe wypady, nocą… długie opowieści 😉 Po niespełna dwóch godzinach snu, wczesnym rankiem odbieram telefon. W słuchawce słyszę:

– Siostra ja rodzę.

– Taaaak? Nareszcie zrzucisz z siebie ten balon. Powodzenia! Ja zaraz idę na rower!

 

 


Narodziny

Ja poszłam na rower. Siostra rodziła. Nie wiem, kto się wtedy bardziej umęczył, bo Roztocze i jego leśne szlaki do najłatwiejszych nie należą (patrz pkt 9 z 10 powodów dla których warto przyjechać na Roztocze). Mają za to swój urok i czar. Uciorana targaniem rowerów po piaszczystych duktach roztoczańskich lasów spoczęłam na ławce. Moja siostra uciorana przez wszystkie okołoporodowe męki w końcu urodziła. Kiedy siedziałam upajając się czarująca okolicą, ktoś z mniej urokliwych ścian szpitala przysłał mi zdjęcie nowego członka rodziny. Tak oto po raz pierwszy spojrzałam na Stasia. Natychmiast zrodziła się myśl w głowie. No kolego! To ciotka Ci pokaże, gdzie była, jak przyszedłeś na świat. Urośnij tylko trochę!

 

Remake

Roztocze – scenariusz z dziećmi

Minęło 2 lata, w ciągu których Staś nieco urósł. Zdecydowałam, że to najwyższa pora, by mały poznał smak rowerowej przygody. Żeby jednak nie był osamotniony w tym poznawaniu, towarzystwo na przemierzanie roztoczańskich dróg stanowili po części Ci sami, którzy choć na odległość, towarzyszyli mu w drodze przyjścia na świat. Ponadto na wyjazd dała namówić się inna dusza z rodu z nastoletnią Anią i półtoraroczną Hanią.

Termin urlopów zaklepany. Domek w Zwierzyńcu zamówiony. No i przyszedł czas na rozterki! Cóż to będzie za wyjazd? Zamiast żłopania piwa, dzieci pod opieką. Zamiast nieprzemyślanych tras, ułożone w głowie dukty. Zamiast przekręconych dziesiątek kilometrów, przewijanie pieluch. Zamiast szaleństwa na bezdrożach, rozwaga na wygodnych duktach. Zamiast piwa w sakwach, kaszki, chrupki, maskotki, kurteczki, kocyki, jaśki i kto wie co tam jeszcze. Tylko banany pozostały niezmiennym elementem ekwipunku zadowalającym zarówno dzieciaki, jak i dorosłych.

No dobra. To wszystko można przygotować, spakować, zaplanować. Ale co jeśli dzieci na to wszystko nie będą miały ochoty? Jeśli wsadzenie w przyczepę spowoduje jedne wielki ryk?
Kuzynka miała łatwiej, bo Hani obce nie jest siedzenie w przyczepce rowerowej. Co prawda na krótkich przejażdżkach ale ze swoim dwukołowym sprzętem obeznana.

Co innego Staś. Obdarowany na Dzień Dziecka rowerkiem biegowym, póki co nie chciał się do niego przekonać. Czy przekona się do siedzenia w przyczepce? Tego nie byłam w stanie wydedukować, przewidzieć, sprawdzić czy też sobie wywróżyć. Jako, że byłam pomysłodawcą tej wycieczki musiałam zadbać o to, by było Stasia w co wsadzić. Reszta miała się okazać na miejscu, czyli w Zwierzyńcu na Roztoczu.

Zajęłam się wszystkim, całą logistyką. Pozostało mi jedno. Skąd zorganizować przyczepkę rowerową dla dziecka?

 

Przyczepka rowerowa. Kupić czy wypożyczyć?

Skąd zorganizować przyczepkę rowerową dla celów doświadczalnych? Bo nie oszukując nikogo, ten wyjazd miał taki charakter. Miał być odpowiedzią, czy dziecko zaakceptuje taką zabawę. Wydatek rzędu kilkuset czy też kilku tysięcy złotych nie wchodzi w grę, kiedy nie masz pewności czy Twój bąbel „załapie”. Czy nie zaniesie się płaczem już w momencie upinania go w pasy. Ile usiedzi w jednym miejscu i ile wytrzyma bez uwieszenia się przy nodze mamy. Postawiliśmy z siostrą na wypożyczenie sprzętu. Jeden mail wystarczył, by z powodzeniem załatwić sprawę.  Portal www.dzieciakiwplecaki.pl to miejsce, które powinieneś koniecznie odwiedzić, wprowadzając swe pociechy w świat kinderwyprawek. Na portalu znajdziesz nie tylko cenne artykuły dotyczące podróży z dzieckiem, propozycje wycieczek dla rodzin z pociechami, rekomendowane noclegi w poszczególnych województwach ale także sklep, który oferuje sprzęt turystyczny i rowerowy z możliwością jego przetestowania i wypożyczenia (www.sklep.dzieciakiwplecaki.pl). Profesjonalne podejście, życzliwość i zrozumienie dla zielonych w materii aktywnego wypoczynku z dziećmi młodych ojców, ciotek i matek, zaangażowanie właściciela i personelu w kontakcie z klientem, to powody, dla których warto wybrać właśnie to miejsce.

Nadszedł dzień, który miał dać odpowiedź. Poza niepokojem o dzieci czułam niepokój o dorosłych. Może nawet większy o te dorosłe dzieci, niż o te małe. Jak zniosą spowolnione tempo jazdy, jęki i kwiki maluchów, przystanki na żądanie i wszelkie inne okoliczności, dyktowane potrzebami małych szkrabów.

Znieśli. A przynajmniej nie wyrażali słownie ani mową ciała swojego niezadowolenia. Jak cały ten kinderwyprawkowy bal zniosły same dzieci?

Nastał dzień, który dał odpowiedź.

 

Przyczepka Burley Solo. Test

Męskie grono zajęło się montażem przyczepki do roweru, który opisali jako szybki i prosty. Scalona z rowerem na samozamykacz przyczepka, podwójnie zabezpieczona przed rozłączeniem (zawleczka+pasek), prezentowała się zacnie.

Kiedy technicznie wszystko było już gotowe, byłam ciekawa nie tylko reakcji Stasia na owo cudo ale i obsługi czyli, jak się prowadzi rower z przyczepką? Przyczepka Burley Solo, którą mieliśmy możliwość testować od razu zaskarbiła sobie przychylność Stasia, który niewiele myśląc i nie mając wcześniej żadnych doświadczeń w podróżowaniu w przyczepce, bez zastanowienia ruszył ku niej i usadził się w siedzisku. Nie pozostało mi nic innego, jak zostać koniem pociągowym. Kiedy ruszyłam byłam przygotowana na opory i konieczność wkładu znacznego wysiłku w pierwsze ruchy korbą. Ku mojemu zaskoczeniu ruszyłam lekko niemal nie odczuwając obecności przyczepki, w której siedziało 20 kg ciężaru. Opanował mnie spokój i zadowolenie, gdy po kilku ruchach korbą na terenie Campingu Leśne Duchy i zatrzymaniu roweru, Stanisław wyartykułował w swoistym dla siebie języku komendę „jedź!”

pierwsze posadzenia zadka i dziecko sprzedane 🙂

I koń pociągowy rży z radości 😀

Pierwsza kinderwyprawka po Roztoczu

Roztoczański Park Narodowy

No to pojechaliśmy! Naszym celem tego dnia była marszruta przez teren Roztoczańskiego Parku Narodowego. Stasiowi widać było bardzo wygodnie, bo zanim wyjechaliśmy ze Zwierzyńca, ten już słodko spał. Trochę szkoda, że dzieciakowi nie było dane z otwartymi oczami poobcować z naturą. Obraliśmy kierunek duktem niedostępnym przez długie kilometry dla aut ( w terenie żółty szlak rowerowy oraz szlak Green Velo), przez Floriankę, Górecko Stare, Józefów Roztoczański z zamknięciem pętli tam, skąd ruszyliśmy – Zwierzyńcu.

MAPA TRASY

Podczas tej wycieczki zdążyliśmy się przekonać, dlaczego nieodległe stawy zwą się Stawami Echo. Długo i dźwięcznie roznosiły się echem wypowiadane przez nas słowa. Poród koron drzew, po tafli wód, pomiędzy unikatową roślinnością. Droga śladem szlaku Green Velo przez Roztoczański Park Narodowy, to wygodny, szeroki szutrowy dukt. Trasa, która pozwala cieszyć się komfortem z jazdy dorosłych i dzieci
w bezpośrednim kontakcie z naturą.

Startujemy ze Zwierzynieckiego Campingu Leśne Duchy

Przez Roztoczański Park Narodowy prowadzi nas wygodny, szutrowy dukt

i piękna przyroda

Roztoczański Park Narodowy

Krasnobród i Zagroda Guciów

Kolejny rowerowy dzień to wycieczka dyktowana znajomościami, a właściwie znajomością jednego jegomościa w miejscowości Krasnobród. Chociaż tak naprawdę, to sam Krasnobród zwabił nas w swe strony. Droga w bezpośrednim sąsiedztwie rzeki Wieprz o znikomym natężeniu ruchu, odbijające się w tafli zalewu w Krasnobrodzie słońce, drewniane pomosty i panorama z wieży widokowej. Taki obraz miasteczka sprzed dwóch lat utkwił w mej pamięci. Tego roku postanowiliśmy pokazać go dzieciom.

MAPA TRASY

 

Tym razem Staś nie zasnął w przyczepce, a jedynie wydawał dźwięki niezadowolenia, gdy pociągowy zatrzymał się choćby na chwilę. Wodził swoimi małymi oczkami na lewo i prawo, wskazywał paluszkiem na ptaki, rozmawiał w swoim języku z dostrzeżonymi przedstawicielami roztoczańskiej fauny. Patrzył z zaciekawieniem na gatunki flory. Wysadzić z przyczepy pozwolił się tylko w Zagrodzie Guciów, gdzie pomiędzy chałupami krytymi strzechą mógł się pobawić na drewnianych konstrukcjach. Starszyzna zaś w Zagrodzie Guciów z nostalgią wracała do czasów, kiedy ciepło domowe podtrzymywane było dodatkowo żywym ogniem i ciepłem kaflowego (albo i glinianego), babcinego pieca.
Z tęsknoty za smakami dzieciństwa z wielkim apetytem kosztowaliśmy podpłomyków i chleba ze smalcem w Guciowej gospodzie.

Zagroda Guciów to możliwość powrotu do polskiej wsi i babcinego ciepła.

Na chylące się ku zachodowi słońce spoglądaliśmy z wieży widokowej górującej nad kamieniołomem w Krasnobrodzie. Staś, po kilkugodzinnej wycieczce nie protestował przed kolejną atrakcją i dzielnie pokonał na swoich nóżkach kilkadziesiąt schodków w górę. Bardziej zmęczeni byli rodzice, którzy na dole raczyli się kawką po „znajomości”.

Podziwiając panoramę Krasnobrodu i okolic, z lekkim żalem godziliśmy się z myślą, że nasza kinderwyprawka dobiega końca.

Wdrapujemy się na wieżę widokową

Mały protest przy zejściu

Kamieniołom w Krasnobrodzie

Kawka po „znajomości”

Roztocze dla każdego

Roztocze po raz kolejny pokazało nam, że jest idealnym miejscem na niespieszny, weekendowy wypad. Czy to wycieczka z dziećmi, czy w gronie samych dorosłych, a może nawet samemu ze sobą i własnymi myślami. Jest co najmniej 10 powodów dla których, warto przyjechać na Roztocze!

Ten krótki, ale dość aktywnie spędzony czas pokazał nam wszystkim, dzieciatym i nie-dzieciatym, że z pociechami też się da. Że nie są żadnym ograniczeniem w naszych aktywnościach, a dopełnieniem radości z nich płynących. Trzeba tylko przeszeregować potrzeby, spiąć zadki na etapie organizacji, a potem spojrzeć na świat oczyma dziecka. Ale czyż nie wówczas dostrzegamy więcej?

Ostatnie słowo należy do mamy

Dla tych niezdecydowanych, dla tych, którzy obawiają się wyjazdu z dziećmi, dla tych, którzy rozważają właśnie zakup rowerowej przyczepki, niech rekomendacją będą słowa Gosi. Na co dzień bardziej zabieganej i zaangażowanej w obowiązki rodzicielskie i zawodowe aniżeli w aktywność fizyczną  – mamy Stasia, z którym po raz pierwszy doświadczyła rowerowej przygody:

Nasz pierwszy wyjazd rowerowy we dwójkę. Do miejsca, w którym siostra – nasza rowerowa prowodyrka – dowiedziała się, że Stasio właśnie przyszedł na świat. Basia, najukochańsza ciocia i mama chrzestna Stasia, wraz ze swoją rowerową ekipą wyszli
z propozycją uczczenia 2-gich urodzin Stasia właśnie w tym magicznym miejscu. Roztocze, cud natury.

Dobra pogoda, wygodny rower (a jakże, także dzięki dobroci Basi, która to wsparła mnie swoimi „zasobami”), no i przyczepka, która co tu dużo mówić, nie mogła być lepsza. Przestronna, wygodna. Stasio siedział w niej niczym mały król. Wygodne pasy, dużo przydatnych kieszonek na dodatki, dużo miejsca na nóżki. Amortyzacja tak dobra, że nie straszne były nam roztoczańskie drogi, które momentami pozostawiały wiele do życzenia. Przyczepka okazała się tak wygodna i komfortowa, że kilkanaście minut jazdy doprowadzało Stasia wprost w objęcia Morfeusza 😉 A i na wygodny sen sprawdziła się rewelacyjnie. Kilka klików i dziecko już znajdowało się w wygodnej pozycji do spania. Funkcjonalne napy mogły wówczas chronić przed podmuchami wiatru, tak by dziecko mogło komfortowo „cieszyć się jazdą”.

A ja? Cóż matce więcej do szczęścia potrzebne niż cisza „na tyłach” i spokojna głowa. Bez większej mocy w nogach
i doświadczenia w kręceniu dziesiątek kilometrów, taki komfort pozwalał spokojnie skupić się na jeździe. I mimo nikłych doświadczeń w całodziennym pedałowaniu w ogóle nie odczuwałam, że ciągnę za sobą kilkadziesiąt kilo (przyczepka plus dziecko i „drobiazgi”). Z pewnością to nie zasługa stalowych mięśni a wygodnej, świetnie ciągnącej się przyczepki. Z rowerem współpracowała idealnie, zero szarpania, zero dyskomfortu. Staś do tego stopnia ją polubił, że sam od rana pakował się do środka i czekał na jazdę. Z tak dobrymi doświadczeniami z pewnością jeszcze nie raz wyruszymy na rowerowy wojaż.

Wiatru w plecy!

Basia.

1 Comment

  • Maciej 29 października 2018 at 10:51

    Taka ciotylda to skarb 😉
    Na razie przyczepki nie planuję, jak moi chłopcy byli we właściwym wieku to w Polsce jeszcze były nielegalne, a na wnuki to jeszcze musimy sporo poczekać.
    A wypad świetny i trasy widać przemyślane.

    Reply

Nasunęła Ci się jakaś myśl? Podziel się nią tutaj :)