Dzisiejszy dzień nie zaczął się rowerową przygodą i na dwóch kółkach także się nie skończył. Moje ulubione dwa kółka zostały odstawione do serwisu, by dobrze je przygotować na jesienne wojaże. Mogłam wybrać mój drugi rower i zostać dzisiaj rowerzystką miejską. Ostatecznie wybrałam jednak leniuchowanie w cieniu drzew. Moja natura tymczasem, nie pozwoliła mi leżeć bezczynnie przez cały dzień. Postanowiłam zatem po raz kolejny podjąć wyzwanie i zmierzyć się z rolkami.
Zakupu rolek dokonałam jakieś dwa lata temu. Zanim podjęłam pierwszą próbę jazdy na nich, obejrzałam wszystkie najpopularniejsze filmiki instruktażowe i przeczytałam wszystkie poradniki początkującego rolkarza łącznie z informacjami o najczęściej popełnianych błędach. Mimo przyswojenia całej tej wiedzy, póki co nie udało mi się opanować sztuki jazdy na rolkach. A szkoda, bo fajna to sprawa. I za każdym razem kiedy patrzę na swobodnie jeżdżących rolkarzy, to obiecuję sobie, że zabieram się za treningi. Bo jak mówią wszystkie poradniki, żadna teoria nie zastąpi praktyki. Jednym słowem należy jeździć, jeździć i jeszcze raz jeździć.
Z racji tego, że w mojej aktywności miejsce pierwsze zajmuje rower, na intensywną jazdę na rolkach nie znajduję zbyt wiele czasu. Ale niekiedy udaje mi się zebrać, by całe kompendium wiedzy o sztuce jazdy na rolkach przenieść na grunt praktyki. Tak było i dzisiaj.
Parę ruchów nogami i wiem, że im dłuższa przerwa w obcowaniu z rolkami, tym trudniej przychodzi ich okiełznanie. A przecież ostatnio, już nie było tak źle. Moja nieporadność sprawiła, że miałam ochotę je zdjąć, rzucić do torby i więcej tam nie zaglądać. Ale wtedy przypomniałam sobie o moim uporze z dzieciństwa, kiedy to próbowałam opanować sztukę jazdy na rowerze bez trzymanki. Wtedy nie dałam za wygraną, dopóki nie udało mi się osiągnąć zamierzonego celu. W życiu chyba tak jest, że dzieciakom wszystko przychodzi łatwiej. Co mi więc pozostało? Obudzić w sobie dziecko. Z minuty na minutę było już coraz lepiej. Ból nóg spowodowany strachem, gdzieś ustąpił. Jazda do przodu jakoś szła. Istnieje jednak jedno 'ale’. Nie sztuką jest się rozpędzić, ale hamować i reagować w różnych sytuacjach na drodze. A z tym już nie tak łatwo mi szło. Drogę oczywiście wybrałam o znikomym natężeniu ruchu. Jednak i tu cywilizacja istnieje i nie sposób całkowicie uniknąć spotkania z samochodem, rowerzystą czy zerwanym gdzieś z łańcucha psem. A to już powoduje u mnie duży stres. I w takich momentach całą wiedzę z filmików, poradników, i innych samouczków trafia szlag. Następuje paraliż nóg zakończony często upadkiem :/ Stąd pytanie jak w tytule, które pozostawiam otwarte. Jak opanować sztukę jazdy na rolkach?
Liczę na Wasze sugestie 😉
jak? Przyjechać do stolicy i uczyć sie z siostra!;)
🙂 Z przyjemnością
A kto by miał cierpliwość do takiego ucznia?
Bez opanowania rozpędzania i hamowania nie ma dalszej nauki. Proponuje więc wybrać miejsce o zerowym ruchu pojazdów z jak najlepszą nawierzchnią, jak najbardziej płaskie. Najlepszą nawierzchnie mają parkingi podziemne, tylko że trzeba uważać na samochody, które na szczeście słychać z daleka i poruszają sie raczej powoli. No i ćwiczyć. Rozpędzanie , hamowanie, rozpędzanie , hamowanie… 🙂
No właśnie, to hamowanie…