Trzy dni, dwie stolice, jeden region. Małopolska na weekend.

Historia, zabytki, przyroda, krajobrazy, wypoczynek, klimat. To najprostszy skrót myślowy jaki przychodzi mi do głowy, by zwięźle określić wszystko to, co oferuje nam Małopolska. Bo kto nie zna Krakowa i specyficznej atmosfery Rynku tegoż miasta? Kto nie słyszał hejnału z Wieży Mariackiej (jeśli nie prosto z wieży to z Programu I Polskiego Radia)? Kto nie wie, że to Wawel był siedzibą  polskich królów? Kto nie krzątał się po kramach krakowskich Sukiennic? Barbakan, Brama Floriańska, kościoły, świątynie. Kraków to miasto historii, zabytków, muzeów. Ale nie tylko.

Wawel

Wawel

Kraków inaczej
Kraków, to także urokliwe pejzaże, nadwiślańska przyroda i klasztorny spokój. Tego ostatniego zaznać można wybierając się, podobnie jak my, do oddalonego o zaledwie kilka kilometrów od centrum Krakowa Opactwa Benedyktynów w Tyńcu, czy też Klasztoru Kamedułów na Bielanach. Oba urokliwie położone na wzgórzach. Opactwo Benedyktynów tuż nad brzegiem Wisły.

Klasztor Kamedułów po lewobrzeżnej stronie rzeki, na wzniesieniu zwanym Srebrną Górą skąd podziwiać można dolinę Wisły.  Kraków – stolica Małopolski, Kraków – niegdysiejsza stolica Polski, Kraków – stolica kultury!
A skoro mowa o stolicach. Małopolska poszczycić się może jeszcze jedną stolicą na swoim terenie.

Zakopane – zimowa stolica Polski.

Zakopane. Widok z Gubałówki.

To tu zawitaliśmy pierwszego dnia naszego krótkiego wypadu. To tu podjęliśmy kolejne wyzwanie zmierzenia się z potęgą natury-górami. To tu rok rocznie spotkać można tłumy turystów, niezależnie od aktualnie panującej pory roku. To jadąc właśnie do Zakopanego lub Zakopane opuszczając, jesteśmy często skazani na spędzenia większości dnia w korkach na słynnej Zakopiance, bombardowani zewsząd billboardami przysłaniającymi całe piękno gór. To tu, na Krupówkach kiedy przeciśniesz się już przez tłum bezwiednie łażących turystów, możesz na straganach wybrać coś dla siebie spośród serów, wyrobów dziewiarskich, regionalnych chust, narzut, skór, papci, czapek, rękawic, a także chłamu i chińskiej tandety. Możesz też zrobić sobie zdjęcie z misiem lub innym przebierańcem albo samemu pozować do portretu karykatury. A gdybyś miał dość iście „górskiego” klimatu i zatęsknił do McŚwiata, to też go tutaj znajdziesz. Ekskluzywne sklepy, butiki i… bary fast-food. Taki swoistego rodzaju misz masz. Ale Zakopane to nie tylko zgiełk, kołowrót, gwar i wrzawa. Wystarczy ruszyć w nieco zapomniane uliczki miasteczka, by poznać stare dobre Zakopane, ze swoistymi drewnianym chatami. I nie mam tu na myśli stawianych nowoczesnymi metodami domów kreowanych na stary styl, ale te tradycyjne, zabytkowe drewniane chałupy, które mają duszę i zapach starego drewna. Taki właśnie klimat serwuje nam Zabytkowy Dom Rodziny Wnuków,  gdzie od wieków aż po dziś dzień funkcjonuje restauracja. Nie wiem, jak jest tam na co dzień. Ale podczas mojego ostatniego zimowego wypadu w góry, aż dziw było  że w tak unikatowym miejscu jest tak mało ludzi. Ale może to i dobrze, bo grzaniec smakuje lepiej przy akompaniamencie prawdziwej góralskiej muzyki, a nie góralskiego disco polo, które serwuje się nam na Gubałówce.

Lepsza strona Zakopanego
Zakopane, mimo zdaje się nieuniknionego wszechogarniającego kiczu, ma jednak coś, czego człowiek nie zdoła zmienić. Potęga i piękno gór, które stoją ponad tym wszystkim od lat niezmiennie. Tatrzański Park Narodowy oferuje nam mnóstwo bardziej lub mniej odkrytych szlaków. Ja oczywiście polecam te mniej odkryte, gdzie w drodze spotkać możesz co najwyżej kilku turystów, którzy nie zostawiają na szlaku plastikowych butelek i opakowań po chipsach. Tych, którym obcowanie z naturą jest bliskie sercu, a nie złem koniecznym wymuszonym przez naburmuszoną(ego) żonę/męża/partnera/partnerkę, dla których góry stanowią jedynie tło kolejnego „selfie”. Jeśli dobrze poszukasz, a czasem zupełnie przypadkowo, znajdziesz tu miejsce, gdzie w błogim spokoju będziesz mógł legnąć na zielonej trawie wsłuchując się w głosy natury, podziwiając przy okazji ich piękno.

Małopolska w wielkim skrócie
Małopolska to nie tylko Kraków i Tatry. Kraina ta rozciąga się bowiem na północ aż po województwo mazowieckie i łódzkie, na wschód aż po zachodnią część województwa lubelskiego, obejmuje także część województwa podkarpackiego i śląskiego. To kraina, składająca się z historycznych ziem – krakowskiej, sandomierskiej i lubelskiej. Nie sposób zatem wymienić wszystkich atrakcji jakie oferuje. Jura Krakowsko-Częstochowska, Góry ŚwiętokrzyskiePonidzie, Ziemia tarnowska, Sandomierz, Roztocze, zachodnia Lubelszczyzna i wiele, wiele innych regionów, ziem i krain wartych odwiedzenia. Jak pisze jeden z przewodników „Małopolska da się porównać do smakowitego ciasta, do którego hojna gospodyni wsypała całe garście bakalii – żaden inny region w Polsce nie jest tak „nafaszerowany” atrakcjami turystycznymi”. I to nie ulega wątpliwości!

Trzy dni, dwie stolice, jeden region.
Nasz krótki wypad w małopolskie był spontaniczny i nieprzemyślany. Zresztą, jak prawie zawsze. Znajomi wyjeżdżali i zostawili nam klucze do mieszkania w Krakowie. Dlaczego więc zatem nie skorzystać? Szybka decyzja, rowery na dach i jedziemy. Kraków był naszą bazą wypadową. Pierwszego dnia ruszyliśmy na podbój Zakopanego, i czego jeszcze? To się okazało już w samym Zakopanem, ale o tym jeszcze napiszę 🙂 Swój czas dnia drugiego poświęciliśmy na eksplorację  miasta założonego przez legendarnego władcę Kraka. Relacja układa się już powoli w mojej głowie 🙂 Jura Krakowsko-Częstochowska, a ściślej jej południowa część, była ostatnim punktem naszego trzydniowego wypadu.

Maczuga Herkulesa. Zamek Pieskowa Skała.

Maczuga Herkulesa. Zamek Pieskowa Skała.

Pośród skałek, dolinek, wapieni, wąwozów, pedałowaliśmy w dolinie Prądnika, zwiedzając przy okazji okoliczne zamki i groty. To tylko nieznaczna część Jury, ale odwiedziwszy Ojcowski Park Narodowy, możecie uważać się za przygotowanych do egzaminu z wiedzy o regionie, bo pobyt tutaj jest swego rodzaju streszczeniem lektury obowiązkowej pt.”Jura Krakowsko-Częstochowska. Krajobraz, przyroda, atrakcje”.

Na zakończenie
Wspomniane rejony Małopolski, to tylko kropla w morzu rarytasów, jakie nam ów region oferuje. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. I nie potrzeba długich urlopów, by ruszyć ku przygodzie. Czasem podczas tych krótkich wypadów jesteśmy  w stanie zwiedzić, zobaczyć i dostrzec więcej, niż mając zapas czasu.

Kto ciekaw bliższej relacji z naszego wypadu, miejsc odwiedzonych, emocji temu towarzyszących, niech zajrzy tu za dnia parę 😉 Do czego serdecznie zapraszam!

No Comments

  • TRK 23 września 2015 at 20:51

    U Wnuka czas miło płynie?

    Reply
    • rowerowykraj 23 września 2015 at 21:12

      To się zgadza. Knajpa ma swój urok 🙂

      Reply

Nasunęła Ci się jakaś myśl? Podziel się nią tutaj :)