Ruski szampan zamiast pyr. Gala Rowertouru i after party w Poznaniu

Kiedy wzięłam do ręki styczniowy numer Rowertouru nie spodziewałam się, że ujrzę w nim swoje nazwisko pośród piątki nominowanych do corocznej nagrody czasopisma.  Było tam jednak! Czarna farba drukarska rozprysła się po kartach gazety malując kształtne litery, które złożone jedna przy drugiej przedstawiały moją godność. Niżej nadany przeze mnie tytuł wyprawy „Czterech ludzi, cztery rowery, cztery stolice”. To chyba nie sen? Potem odezwała się redakcja. Tak! Zostałam nominowana do Nagrody Rowertouru na najciekawszą relację z rowerowych wojaży w kategorii Europa i Świat! Cóż było robić? Układać powoli plan wyjazdu do Poznania na Galę Rowertouru, która odbyła się 28 stycznia 2017r.

27.01.2017 Pierwsze wrażenia z miasta Poznań

Ruszamy w piątkowe popołudnie. Teraz też we czworo. Dokładnie w tym samym składzie, w którym latem 2016 penetrowaliśmy stolicę Czech, Austrii, Słowacji i Węgier.  Tyle, że z Pimpkiem spotkamy się na miejscu w Poznaniu. Po dość słonej opłacie myta na A2 〈45 PLN od Łodzi〉, późnym wieczorem docieramy do stolicy Wielkopolski. Bożonarodzeniowe ozdoby nie spoczęły jeszcze w piwnicach, co ociepla klimat mroźnego wieczoru. Mimo chłodu, śniegu tu nie ma. Ale i tak jest przyjemnie. Meldujemy się w hostelu w samym centrum Poznania, by po kilku minutach przechadzać się po brukowanych uliczkach odbiegających na wszystkie strony Starego Rynku. Pierwsze wrażenia z miasta, w którym jestem po raz pierwszy są pozytywne. Jest piątkowy wieczór. Czy to studenci, czy to turyści, czy stali mieszkańcy, wszyscy żądni resetu po całym tygodniu różnorakich zajęć. Knajpy są więc zabite, szczególnie te w stylu seta i galareta. My na metę się nie wbijamy i grzecznie wracamy na hostelowe pokoje. Nie wypada ziorać oparem wody ognistej i posmakiem śledzika pośród zgromadzonych na gali gości następnego dnia.

28.01.2017 Gala Rowertouru

Po porannych przebieżkach ulicami Poznania, po przechadzkach korytarzami Starego Browaru, w którym obecnie mieści się centrum handlowe, po najgorszym w życiu obiedzie w barze mlecznym na ulicy Szkolnej, gnamy na galę konkursu Nagrody Rowertouru 2016. Już w uczelnianym korytarzu rozpoznaję redaktor Izabelę Dachtera-Walędziak, wizerunek której dotychczas znany był mi jedynie z fotografii na łamach czasopisma. Na auli sporo miejsc jest już zajętych, ale jeszcze na znacznej można usadzać swoje cztery litery. Rozglądam się za osobami, które zaglądają czasem tutaj zostawiając swój ślad w postaci komentarza czy maila. Nie rozpoznaję jednak nikogo. Tylko pojawiający się na scenie Sławomir Bajew rozpoczyna galę z takim samym kunsztem, jaki odnaleźć możemy w jego felietonach. Potem gdzieś przemyka drobniutka sylwetka Kamili Kielar, która podczas gali opowie o swojej rowerowej przygodzie na zmarzniętych ziemiach Jukonu. Ale po kolei…

Zanim Kamila Kielar zmrozi nam krew w żyłach, Marcin Jakub Korzonek wyprostuje nasze dotychczasowe wyobrażenie o rowerowych podróżach podczas prezentacji „Polska prosto rowerem”.

Prezentacja Marcina Jakuba Korzonka „Polska prosto rowerem”

Jukon Ice Road Bikers – prezentacja Kamili Kielar

Gdzieś pomiędzy niebanalną przeprawą przez Polskę, a ekspedycją przez śnieżną krainą północy, poznajemy nominowanych i zwycięzców Nagrody Rowertouru w kategorii Polska. Pierwszy rowerowy oscar ląduje do rąk Karola Trojanowskiego za „Kresową egzotykę-czyli wschodni szlak rowerowy”. Czekamy na relację na łamach Rowertouru. A tymczasem na wschodni szlak rowerowy Green Velo zapraszam za mną przez województwo warmińsko-mazurskie, podlaskie i lubelskie, gdzie w 2015 walczyłam z upałem przecierając niepopularny jeszcze wówczas szlak.

Zima Jukonu z bardzo niskimi temperaturami nie ostudziła emocji przed wyłonieniem zwycięzcy w kategorii Europa i Świat, do której zgłosiłam swoją relację. Przyciągająca uwagę widzów krótka prezentacja nominowanych wypraw i… Rytm serducha nabiera tempa. To, że tu jestem, na gali Nagród Rowertouru w charakterze nominowanej to już jest dla mnie wygrana. A jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia i chciałoby się znaleźć w tej pierwszej trójce. W końcu gnaliśmy te 400 km i jakaś wypasiona nagroda ucieszyłaby ogromnie. Piąte miejsce Pani… Katarzyna. Czwarte miejsce dla Pana! Nadszedł czas ogłosić pierwszą trójkę. Teraz już nie ważne. Życzenie spełnione! Wszystko zastyga w powietrzu, głosy milkną i to jest ta chwila!  III miejsce dla Pani Barbary Pasik za relację „Czterech ludzi, cztery rowery, cztery stolice”.

krótka prezentacja naszej wyprawy

wręczenie dyplomu i nagród

Czy jestem zadowolona? Baaardzo zadowolona! Tym bardziej, że jedną z nagród są rowerowe sakwy Crosso! A te przydadzą się bez wątpienia. I już odliczamy dni, kiedy będziemy mogli przetestować je na rowerowym wypadzie 🙂

już nie możemy się doczekać, kiedy nowe sakwy poddamy testom w terenie 🙂

I miejsce zajmuje Rafał Buczek, który by zapalić cygaro wybrał się nie na Kubę, a na Pico Veleta. Z Rafałem spędzimy jeszcze tego wieczoru długie godziny na rowerowych opowieściach. Wam zaś proponuję poznać bliżej tego sympatycznego człowieka na prowadzonym przez niego blogu wciąż w drodze i kanale you tube.

Ostatnie nagrody w ostatniej kategorii  wycieczki z dziećmi rozdane. Mimo to gorąca atmosfera trwa nadal, bo na scenie pojawia się Jakub Rybicki z prezentacją „Rowerowa Kuba”. A wyspa potrafi być gorąca, czemu wyraz oddają melodyczne, latynoskie dźwięki stanowiące muzyczne tło prezentacji.

Jakub Rybicki z prezentacją „Rowerowa Kuba”

Chociaż godzin już kilka za nami to sala wcale nie pustoszeje. Wręcz przeciwnie, wszyscy z niecierpliwością czekają na moment, w którym szczęśliwą ręką zostanie wyciągnięty los gwarantujący wygraną w postaci rowerowej koszulki lub… roweru! I choć tych pierwszych było naprawdę bez liku, a ten ostatni był tylko jeden, to nie udało się nikomu z naszej czwórki wyjść z prezentem 🙁 (nie licząc moich nagród :))

Kapituła konkursowa w składzie: od lewej – Kamila Kielar, Dominik Szmajda, Marcin Jakub Korzonek

Oficjalne uroczystości zakończone. Czas teraz na podszepty i rozmowy w kuluarach. A my na balety! W końcu nie często się zdarza, by III miejsce z południa i I miejsce z północy spotkało się w jednym z dziesiątek poznańskich hosteli na tym samy piętrze! Pozdrawiamy Rafał!

Na pożegnanie z miastem Poznań, na do widzenia z galą rowertouru, na dzień dobry niedzieli, za zdobycie III miejsca, za bezawaryjną służebności sakw i za kontynuację rowerowych przygód postanawiamy się napić. Ruski szampan czekał noc całą i nie może się zmarnować. Ląduje więc w kieszeni plecaka, by za kilkadziesiąt minut jego korek uwolnił się ze szklanego ścisku szybując w górę na tarasie widokowym poznańskiego zamku.

Pokusiliśmy się nawet o wejście do znajdującego się tu Muzeum Sztuk Użytkowych, które nas niestety zawiodło. Bo wystawy praktycznie tu żadnej, a jedyną rozrywką jest możliwość ułożenia z drewnianych puzzli odwzorowania obrazu przedstawiającego szatańską legendę powstania Góry Przemysła i wejście na wieżę widokową. Skoro ekspozycja jest czasowo niedostępna, to 12 pln wydaje się być ceną mocno wygórowaną za samo przejechanie się windą na wysokość 6 piętra.

Pogoda podczas tego krótkiego weekendu nie mogła być lepsza. Pełne słońce i kilkustopniowy mróz zachęcały do spacerów. Nie wyszliśmy co prawda poza strefę Starego Miasta (nie licząc wizyty na poznańskiej Malcie), ale możemy zapewnić, że Poznań jest wart poznania 🙂

3 komentarze

Nasunęła Ci się jakaś myśl? Podziel się nią tutaj :)