Rower wieczorową porą

Upały mnie rozleniwiły. Nie mam energii, nawet do aktywności fizycznej. Z koncentracją byle jak, nawet napisanie kilku zdań to nie lada wyczyn. Ale mimo tego śnięcia, chcę się podzielić pomysłem na niewymagającą wieczorową przejażdżkę po naszym mieście.
Trasę tę sobie często robię wieczorami, bo prowadzi głównie po ścieżkach rowerowych, co sprzyja wieczorowemu kręceniu. Co prawda, na niektórych odcinkach czasem robi się tłoczno, co wcale nie dziwi, biorąc pod uwagę infrastrukturę rowerową i ilość miejscówek rekreacyjnych w naszym mieście. Ale nie jest najgorzej. Co prawda do ideału daleko. Gdzie nie gdzie świeżo położona kostka telepie się pod kołami i pewnie za rok będzie trzeba omijać wybraki, albo po takiej przejażdżce centrować koła. Ale, nie wiedzieć czemu, panuje w Polsce jakaś moda na ścieżki rowerowe z kostki brukowej, co dla mnie jest zupełnie niezrozumiałe.  Rozumiem, że inni mają w tym jakiś interes. Szkoda tylko, że rowerzysta w tym interesie nie jest najważniejszy :/ A jak już tak sobie jadę po tych rowerowych ścieżkach (nie tylko tych w naszym mieście), to jeszcze dołożę. Irytujący a czasem wręcz niebezpieczny brak wjazdów i zjazdów, na te znienacka zaczynające się odcinki ścieżek. Brak logicznego łączenia się ścieżek w mieście w jedną spójną trasę rowerową. Czy przy przebudowie skrzyżowania, do którego dociera ścieżka, i po przekroczeniu którego ścieżka się rozpoczyna, nie dałoby się  zrobić przejazdu z sygnalizacją świetlną dla rowerzystów? Widocznie ktoś chce zadbać o nasze cztery litery, wymuszając opuszczenie siodełka by przeprowadzić rower przez pasy. Bo jak nie, to już na nas czyha Pan/i w niebieskim mundurku z mandacikiem. I tak się człowiek umęczy tym wsiadaniem, zsiadaniem, wpinaniem i wypinaniem w SPD, wjeżdżaniem na te wysokie krawężniki i ostrożnym z nich zjeżdżaniem, że czasem przechodzi ochota na miejski rowerowy trip. Apeluję zatem: projektanci i decydenci, zanim bezmyślnie klepniecie projekty ścieżek do wykonania, wsiądźcie na rower i zróbcie sobie krótką przejażdżkę!

Pomimo wszelkich niedogodności, po krótkiej pauzie w rowerowaniu, wybrałam się ostatnio na miejską przejażdżkę. Włączenie licznika, a tu 5000 na wyświetlaczu. Nie to, że w tym roku. W tym dopiero nieco ponad 3 koła. Ale ogólnie rzecz biorąc ładnie się rozkręcamy, z roku na rok kręcąc więcej 🙂
Moja propozycja to niedługa objazdówka po obrzeżach Ostrowca. Z każdej części miasta wbić się można w dogodny dla siebie punkt. My rozpoczynamy na ścieżce przy Siennieńskiej, kierując się w stronę Ośrodka Wypoczynkowego Gutwin. W zależności od nastroju robimy lub nie rundkę wokół zalewu, by dalej ulicą Miodową lub Rzeczki włączyć się na ścieżkę przy ul. Granicznej. Jest tu delikatnie pod górkę, ale właściwie się tego nie odczuwa. Dojeżdżając do ronda Graniczna/Długa jazda robi się lżejsza, bo przez ul. Długą, Piaski i Sienkiewicza lecimy w dół miasta, co oznacza że jedziemy z górki, nabierając prędkości. Na skrzyżowaniu Sienkiewicza/Mickiewicza musimy chyba trzykrotnie zatrzymywać się na przejściu dla pieszych (przejściu przez jedną ulicę!), by dostać się do Parku Miejskiego. Tu jest mój ulubiony miejski odcinek zielonej, rowerowej ścieżki. Szkoda, że taki krótki. Wyjeżdżając z Parku przy Kinie Etiuda (dla mnie ZDK 🙂 ) kierujemy się na najdłuższą chyba i jedną z lepszych ścieżek rowerowych w mieście przy Alei 25-lecia Wolności. Potem, w zależności od chęci, albo lecimy dalej drogą techniczną do ul. Samsonowicza, by ul. 11 Listopada wrócić do miasta, lub zjeżdżamy wcześniej przez Mostową i dzielnicę Denków.

Trasa nie jest wymagająca, liczy sobie ok. 20 km, a na mapie wygląda to mniej więcej tak:

mapa

No Comments

Nasunęła Ci się jakaś myśl? Podziel się nią tutaj :)