„Miłkiem wyzłocony kraj, wstęgą Nidy przekreślony…” To była niezwykła trzydniowa podróż, podczas której najważniejsze i najmilsze było obcowanie z przyrodą. Przyrodą niezwykłą, kolorową, wiosenną, pośród łąk, bagien, bocianów. To była także podróż poznawcza tutejszych zamków, magicznych gotyckich kościołów i drewnianych chałup.
Wszystkich nieprzekonanych, że to miejsce warte odwiedzenia może zachęci fotorelacja uczestnika tej niezwykłej wycieczki, którą znajdziecie tutaj.
Ponidzie dla mnie ma w sobie coś magicznego – byłem tam dwukrotnie, raz sam, raz z żoną… Rewelacyjne krajobrazy, klimaty. Leniwa rzeka, gadające łąki, jaskółcze ogony…
Fajny blog – przyglądam się 🙂
Podzielam Twoje zdanie, o magii Ponidzia. Ja dopiero raz udałam się w tamte strony, ale pewnie nie ostatni 🙂 Dziękuje za miłe słowo i oczywiście zapraszam do dalszego przyglądania się 😉
Aha, to zdjęcie z kapliczką przy wąwozie – gdzie to było? Pamiętam drogę z kilkoma kapliczkami rozstawionymi co kilkadziesiąt metrów – tylko nie mogę sobie przypomnieć gdzie – a to dawne czasy były, może to tam?
Nie pamiętam niestety dokładnie, gdzie to było. Przypominam sobie, że w tą drogę zjechaliśmy za jakimś kościołem na wzgórzu. Ale postaram się odgrzebać mapę tej wycieczki i może uda mi się rozszyfrować bliżej co to było za miejsce, o czym od razu powiadomię 🙂
Już wiem! Ta figurka. To było zaraz po zwiedzaniu Ogrodu na Rozstajach w Młodzawach Małych, za kościołem. Mam nadzieję, że pomogłam odświeżyć pamięć 🙂