Historie zaprzeszłe

Historie zaprzeszłe są jak odgrzewane kotlety. Nie ma w nich świeżości, polotu słowa czy emocji, które towarzyszyły wydarzeniom w dniu ich zdarzeń, a  uleciały w dacie przelewania myśli na karty papieru na dyski pamięci. Skonstruowane w wyniku wystukiwania na klawiaturze kolejnych liter słowa, tworzą zdania, a te w swych akapitach i kolejnych rozdziałach są odzwierciedleniem zdarzeń. Kolumna została wypełniona tekstem, jak żołądek odgrzanym kotletem. Głód zaspokojony ale ile wartości w tym posiłku?


 

 

Moje teksty z nie moich myśli

 

Zasiadam i czytam te teksty powstałe z moich myśli, pisane moją ręką. Żacham się na siebie za każdym razem, kiedy zaglądam do nich i nie odnajduję tej radości, tej ekscytacji, szczęścia albo złości, śmiechu lub grymasu, promieniejącego słońca albo rzęsistego deszczu, mglistego poranka czy też gorejącego zmierzchu, zastygłych w upale polnych kwiatów czy też smaganych wiatrem traw. TEGO co zaistniało, a uleciało, zatarło się z upływem czasu, pokryło kurzem codziennych trosk, zasnuło gęstą mgłą niepamięci.

Bieszczady. W drodze na Rabią Skałę. Rok 2019

Korytarze wspomnień utworzone są z dziesiątek zdjęć. Lubię do nich wracać. Kiedy jednak mam przeobrazić wspomnienia w pisaną historię dla Was, dla siebie, dla nieznajomego, nie potrafię odkopać moich podróżniczych wrażeń. Odgrzebać, odsłonić przed wami całego wachlarza emocji.

Treści, które powstają po niewczasie są jak wykopalisko. Odsłaniam wam trochę miejsc, odkrywam nieco historii, pokazuję to, co udało się uchwycić obrazem. Docieram, jak archeolog do pogrzebanych eksponatów będących świadectwem zdarzeń, ale nie mogę żadnego z nich wyciągnąć na wierzch w stanie nienaruszonym.

Ukraina. Weekend na Zakarpaciu. Rok 2019

 

 

Klucz do sekretnych drzwi

 

Wybaczcie zatem, kiedy czytany tekst się nie klei. Gdy myśli rozproszone nie potrafią zjednać się w ciekawą opowieść.

Te najlepsze teksty powstają na bazie emocji. Pisane w czasie, kiedy każda komórka ciała drży jeszcze z euforii wydarzeń lub odwrotnie, rozjuszona jest jak wściekły pies. Gdy kark najeżony, ślepia błyszczą a z paszczy cieknie ślina.  Słowa wówczas przelewają się na papier niczym wosk tworząc zagadkowe, poruszające wyobraźnię kształty. Zatapia się wówczas człowiek w obrazach przelanych myśli. Wyobraźnia otwiera sekretne drzwi, których na co dzień strzeże rozsądek. Zwizualizowane słowa tworzą świat, który nabiera barw, kolorów, całej gamy przenikających się nawzajem odcieni.

Austria. Na szlaku Tauernradweg (Taury). Rok 2020

 

 

Świat nie zawsze odzwierciedlony

 

Mam w sobie ten świat. Chowam głęboko w pamięci wszystkie słodkie i gorzkie smaki, ostre i delikatne zapachy, odczucia radości, smutku i żalu, dobre myśli i złe przeczucia, ledwo słyszalne szepty, rozrywające głowę hałasy, zwierzęce gody, zmęczony oddech i łzy kompanów. Mniej lub bardziej wyraźne znaki nieba i ziemi z rowerowych i górskich wojaży. Są we mnie, a nie zawsze są dla was. Nie dlatego, że nie chcę się dzielić tylko nie potrafię. Nie umiem po niewczasie. A w czas nie znajduję czasu, bo ciągle mnie gna do przodu. Stale ciągnie przed siebie.

Gdzieś, kiedyś w Beskidzie Sądeckim. Rok 2018

Spisz. Rok 2018

Każdy niemal weekend z dala od domu. Czy wyobrażacie sobie ile mam w sobie niespisanych dla was historii? Są ich co najmniej dziesiątki! Tutaj jest tylko namiastka, odrobina wspomnień, szczypta smaków z całej karty menu, jedna gwiazda z całej plejady, rozrzucone w chaosie ziarnka, niezmierzonej miary.

 

Bierzcie, czytajcie i bądźcie sobą

 

Nie mam w sobie tego parcia, znaku współczesnego świata bycia non stop online, relacjonowania na żywo każdej części dnia mojego życia. To miejsce powstało jako mój pamiętnik, zapiski z podróży, ekrany wspomnień.

Nie jest to jednak prywata zawłaszczona tylko dla siebie, bo może ktoś tu znajdzie inspirację, trochę humoru, coś dla siebie. Bierzcie i czytajcie z tego miejsca wszyscy albowiem do każdego z nas świat należy! A świat jest piękny i czeka na nas.

Słowacja. Tatry Niżne. Rok 2019

Bieszczady. Na szlaku Tarnica-Halicz-Rozsypaniec.

 

W swych opowieściach i krótkich zaistnieniach w sieci nie mędrkuję, nie udaję, nie staram się być „jakaś”. Jestem kim jestem i jestem, jaka jestem. Piszę dla siebie ale jestem tutaj też dla Ciebie. Każdy tekst, podobnie jak każda wycieczka, krótsza bądź dłuższa podróż czy chociażby weekendowy wyjazd za miasto jest inny, podobnie jak inny jest każdy dzień.  Ciesz się tym dniem a w takich miejscach jak to szukaj inspiracji. A potem wyloguj się do życia i żyj!

To da Ci więcej radości i szczęścia niż twarz wlepiona w smartfon!

 

 

A co z posiłkiem? Lepszy odgrzewany kotlet niż pusty żołądek 😉

Szerokich horyzontów!

Basia.

No Comments

Nasunęła Ci się jakaś myśl? Podziel się nią tutaj :)