Dolina Baryczy
Nastąpiła jakaś stagnacja. Karta kalendarza wskazywała nadciągający koniec czerwca. Gdyby pierwotne wakacyjne plany wypaliły, bylibyśmy w połowie naszej urlopowej wyprawy. Okoliczności różne sprawiły, że byliśmy nadal w domu. I co prawda z przeorganizowanym już pomysłem na termin i cel wakacyjnych wojaży ale ciągle z zerowym dorobkiem letnich wyjazdów weekendowych (nie licząc majówki No.1 i każdego z 3 dni majówki No.2…