Bieszczady zimą. Połonina Wetlińska

Bieszczadzka kraina lodu i śniegu wcale nie chciała się ogrzać. Temperatura powietrza była o 10 stopni niższa niż dnia poprzedniego (czytaj Bieszczady zima. Otryt i Chata Socjologa). Termometr wskazywał -25 stopni C, a pokrywa śniegu w Bieszczadach wzrosła o kilak centymetrów. Nie zniechęciło nas to do kolejnego wymarszu w góry. Zachowawczo jednak wybraliśmy szlak najbardziej dostępny z dość  krótkim czasem narażania się na hulające po połoninach wiatry. Żółtym szlakiem z Przełęczy Wyżnej ruszamy kilkuosobową grupą na Połoninę Wetlińską.

 

 

 

Bieszczady. Baśń z zimą w plecaku

Parking nie świeci pustkami, a wręcz odwrotnie. Sylwetki włóczykijów układają się w przerywaną linię na początkowym odcinku szlaku. Wiatr podmuchuje raz po raz, póki co delikatnie wskazując kto tu rządzi. Skrzypienie śniegu wibruje w uszach z każdym stawianym krokiem. I choć zimowa aura sprawia, że całe Bieszczady wyglądają bajkowo, to przekroczenie granicy lasu, wprowadza nas do świata baśni.

 

 

wiatr zostaje gdzieś za tymi niewidzialnymi drzwiami, a wokół nastaje bezruch powietrza. Pniemy się w górę białym tunelem, jaki utworzyły ośnieżone zbocza. Nad głowami zaklęte w mroźnym uścisku korony drzew, otulone białym puchem. Jest naprawdę baśniowo i chciałoby  się trwać w tej bajce. Dłuższe postoje przypominają nam jednak rychło, że jest prawdziwa zima. Dlatego równym krokiem maszerujemy wyżej. I choć ciałom naszym jest ciepło, to wszelkie sprzęty foto i video odmawiają posłuszeństwa. Aparat nie łapie ostrości, telefon szaleje i się wyłącza, kamerka sportowa, choć ładowana przed wyjściem, jest na wyczerpaniu. Dlatego fotograficznie, nie będzie się działo. Postaram słowami oddać klimat bieszczadzkiej zimy.

 

W drodze na Połoninę Wetlińską

Bieszczadzkie żywioły

Zostawiając za sobą ścianę lasu opuszczamy baśniową krainę. Chociaż nie – od teraz baśń staje się mroczna. Postacie schodzących z połonin wędrowców nie wróżą dalszej sielanki. Otuleni od stóp do głów, ze zmrożonymi przy ustach chustami odkrywają przed światem tylko swe oczy. Choć niektórzy nawet oczy skryli za szkłami swoich gogli.

Wychodzimy na otwartą przestrzeń połoniny i dostajemy policzek od wiatru. Jak śmieliśmy o nim zapomnieć? Teraz on przypomina o sobie  ze zwielokrotnioną siłą.

Udeptany tunel zaniknął, a drewniane balustrady okalające drogę zanikły gdzieś pod śniegiem. Niesione wiatrem zmrożone kryształki w mgnieniu oka zasypują ślady. Tylko wysokie tyczki pozostały drogowskazem. Brodzimy w śniegu wpadając niekiedy po kolana. Im wyższy osiągamy pułap, tym bardziej spada widoczność. Choćby chwilowe zdjęcie rękawiczek powoduje natychmiastowe skostnienie palców. W końcu osiągamy szczyt i znajdujemy schronienie w chłodnych murach schroniska Chatka Puchatka.

Schronisko Chatka Puchatka

Za zamkniętymi drzwiami

Piętnastominutowa przerwa na gorącą herbatę w zupełności wystarcza. Rozgrzane wysiłkiem ciało szybko się wychładza. Droga powrotna do świata pięknej, zimowej baśni jest łatwiejsza. Las powtórnie wita nas bezwietrzną ciszą. Otwieramy ponownie drzwi, za którymi puszysty śnieg nad głowami, promienie słońca muskające twarze, delikatność otaczającej przyrody.

 

Połonina Wetlińska na ostatnim planie

Ale każda baśń kiedyś się kończy. I tej, mającej swój początek na Przełęczy Wyżnej, właśnie nadszedł kres.

Szczęśliwi jak dzieci wracamy do bazy. Reszta dnia dziać się będzie za kulisami. I tylko Bies i Czad* będą dalszych wydarzeń świadkami.

*domki, w których mieliśmy przyjemność spędzić cztery zakapiorskie noce w Leszczynowym Stoku.

 

Zimowych wędrówek!

Basia.

 

2 komentarze

  • Maciej 21 listopada 2018 at 13:23

    Pientkne ziemie, ino że wiotr duł to i zimno było, bo jak by un nie duł, toby tak zimno nie było ino mnij by zimno było! A i śnigu nawioł, jak kto gupi jaki! Juści jo wim, że sie turystom śnig podobo, bo bioły taki i sie skrzy i niebo takie błękitne jak łoczy tyj dziołchy com jom łod Cisny az po Wołosate ganioł. No ale taki snig to kłopot, w walonkach gumom obliwanych trzeba łazić a i to nogi marznom że potem ani babie pod pierzyne wsunąc bo sie drze!

    Reply
    • rowerowy kRaj 17 grudnia 2018 at 21:13

      Mistrzostwo! Poproszę więcej takich komentarzy ?

      Reply

Nasunęła Ci się jakaś myśl? Podziel się nią tutaj :)