Wygrana
Czym jest wygrana? Dla jednych to trafienie „szóstki” w lotka, wygrany los na loterii, mega kosztowna nagroda rzeczowa. Wygraną sportowcy będą się chwalić gdy odniosą zwycięstwo w rywalizacji lub pobiją kolejne rekordy. Innym proza życia przyniesie wygraną, gdy powrócą do zdrowia, wyjdą z nałogów, pokonają życiowe trudności albo… spełnią osobiste marzenia. A co wygrałam ja w 2016?
ROK PEŁEN WRAŻEŃ
Bez wątpienia miniony rok, to był udany rok! I choć podróżniczo statystyki nie powalały, a przejechane kilometry nie biły rekordów, to działo się wiele nowego. Nasze dwa kółka przekroczyły nowe granice. Te państwowe i te, poza schematy których nasze rowerowe działania dotychczas nie wychodziły.
- zagraniczna wyprawa
Najistotniejsze jest to, że ruszyliśmy w końcu poza kraj. Pierwsza kilkudniowa wyprawa działa się daleko od domu i dość daleko od granic ojczyzny.
Wygrana: pokonanie lęków, przełamanie barier - udział w rajdach
To także nowe dotąd nieznane. I choć rywalizacja i parcie na wynik nie przyświecały tym wydarzeniom, to stały się przyczynkiem wielu emocji.
Wygrana: wyjście ze schematów
- OstrowerFest – festiwal rowerowy
Udział w rajdach udziałem ale zorganizować własny, to już coś! Pod szyldem OstrowerFest wspótworzyliśmy z mnóstwem wspaniałych ludzi festiwal rowerowy, którego markę zamierzamy budować dalej. A jak do tego doszło? Odsyłam do tekstu OstrowerFest. Z miłości do roweru.
Wygrana: motywacja do działania; satysfakcja - górskie doznania
Kiedy w 2015 roku jechałam w Bieszczady, nie sądziłam, że w kolejnym moje nogi poniosą mnie po niejednym górskim szlaku, a wędrówki te rozpalą nową miłość.
Wygrana: nowa pasja
ROK NOWYCH DOŚWIADCZEŃ
- współdziałanie
Jestem raczej typem samotnika i dość okrojone osobowo były nasze dotychczasowe wojaże. Rowery dwa, Łukasz i ja. Rok 2016 był inny, a większość wyjazdów działa się w większej grupie. Podróżowanie, czy choćby niedzielna przejażdżka w osób kilka jest inna i wymaga elastyczności, czasami nawet zmiany naszych przyzwyczajeń.
Wygrana: umiejętność słuchania - współtworzenie
Wspomniany wyżej OstrowerFest zadział się szybko i spontanicznie. Zanim jednak mogliśmy się cieszyć jego finalnym efektem, robiliśmy mnóstwo rzeczy w grupie lub dla grupy. Spotykaliśmy się, tworzyli, dyskutowali, czasami też spierali lecz przy ciągłym wzajemnym wsparciu. Wspólna praca wymagała obdarzenia siebie zaufaniem i włożenia pokładów energii własnej dla produktu wspólnego.
Wygrana: pewność siebie, możliwość tworzenia
- organizacja
O ile wyjazd w Polskę nie wymaga wielkiej myśli twórczo-organizacyjnej, o tyle zagraniczny nieco zobowiązuje. Choćby sprawa transportu, noclegów, zorientowania się w cenach, obowiązujących przepisach czy walucie. I choć wariackie papiery towarzyszyć nam będą chyba zawsze, to małymi kroczkami zbliżamy się do planowania.
Wygrana: „umiejętność” planowania
ROK RZECZOWYCH NAGRÓD
Emocje po OstrowerFest jeszcze nie opadły a euforia zasiadła na dłużej w moim ciele. Wiara w pomyślność działań przyczaiła się na zwojach mózgu i tknęło mnie coś do udziału w fejsbukowym konkursie.
I choć obecność moja na Targach Rowerowych BikeExpo i tak była przyklepana a bilet czekał do druku, to postanowiłam wziąć udział w konkursie.
Wygrana: Zaproszenie na Targi BikeExpo 2016
Za czas jakiś co ja paczę? Konkurs ogłoszony przez ConoSur. Zasady? Proste! Wystarczy odpowiedzieć dlaczego lubisz jeździć na rowerze jesienią i załączyć zdjęcie. To co? Próbujemy!
Wygrana: Koszulka rowerowa i wino ConoSur
Czemu by się nie dać ponieść dalej? Czy to już hazard? Chyb nie! Tym razem Rowerowe Świętokrzyskie śle kubki swoim fanom. Ale, ale. Wykazać się trzeba. A jakże! Dlaczego kubek powinien być Twój?
Bo świętokrzyskie tak czaruje, że kubek u rowerowej wiedźmy z Ostrowca wyląduje! I wylądował!
Wygrana: rowerowy kubek
ROK NOWYCH WYZWAŃ
Rowerowe Oscary czyli nagroda Rowertouru 2016!
Pozostańmy przy konkursowych wygranych. Ten konkurs spowodował, że milczę o tegorocznej wyprawie (regulamin). Ten konkurs, choć jeszcze nie rozstrzygnięty, to dla mnie już wygrany!
Czytacie Rowertour? Ja od dwóch lat stale. Co roku miesięcznik ten ogłasza konkurs „Nagroda Rowertouru”, w którym nagradzane są najciekawsze relacje z wypraw i wycieczek rowerowych. Miałam nie pisać. Cała energia przelana została na inne sprawy, a w dodatku wena mnie opuściła. Pomyślałam jednak: Dziewczyno! Dwa konkursy z rzędu wygrałaś! (wtedy jeszcze bez kubka). Dodatkowym motywatorem były nader pochlebne komentarze niektórych z Was. Przysiadłam i napisałam. Wysłałam tekst w ostatnich 10-ciu minutach regulaminowego terminu czyli kilka minut przed północą. Następnego dnia obudziłam się z wyrzutem sumienia i palnęłam w głowę. Przecież nacisnęłam „wyślij” kiedy nawet dobrze tego tekstu nie przeczytałam! Nie byłam na wyżynach swoich pisarskich możliwości, a raczej na nizinach (jeśli nie w kotlinach :P). Po styczniowy numer Rowertouru, w którym miały ukazać się nazwiska nominowanych do nagrody, nie biegłam specjalnie. Któregoś dnia z zakupami wrócił Łukasz rzucając:
Ł: kupiłem Rowertour
B: To dobrze – odpowiedziałam. Przeglądałeś?
Ł: Nie
Bez wiary ale jednak z nadzieją wzięłam świeży druk do ręki i otworzyłam okładkę. Krew uderzyła do głowy, a litery przed oczami zaczęły się mienić, gdy najpierw w dość ostrym obrazie ujrzałam swoje nazwisko pośród piątki nominowanych w kategorii Europa i Świat.
WYGRAŁAM! PO RAZ KOLEJNY WYGRAŁAM!
I nie ma już znaczenia wynik ostateczny. Choć nie powiem, że nie byłoby miło znaleźć się w pierwszej trójce 🙂 Nie ważne jak zdecyduje Kapituła. Ja już wygrałam! WYGRAŁAM WIARĘ W SIEBIE! Radość i szczęście!
A teraz szykuję się do Poznania, gdzie czeka mnie kolejna wygrana – możliwość spotkania niektórych z Was na gali konkursu!
ROK WSPANIAŁYCH ZNAJOMOŚCI
Najważniejszą i najcenniejszą wygraną pozostawiam na koniec. WYGRAŁAM MOC DOBREJ ENERGII I CUDOWNYCH CHWIL W TOWARZYSTWIE FANTASTYCZNYCH LUDZI.
Moja wygrana to Ci wszyscy wspaniali ludzie, których mogłam poznać i Ci, których poznałam bliżej. To ta, zafascynowana rowerem młodzież. To ta, doświadczona i zakochana w turystyce rowerowej starszyzna. To Ci, którym się chce działać dla dobra ogółu. To Ci z pasją i rowerowym fachem w ręku. Ci, którzy dali się na nie jeden wypad porwać. Ci szaleńcy i pozytywni wariaci, którym nie straszne mrozy. Ci, z którymi przecierałam górskie szlaki. Ci, którzy zaszczepiają w swej latorośli rowerową pasję. Ci, którzy mimo słabości ruszają na szlak i z uśmiechem na twarzy pokonują niedogodności. Ci, których proszę o pomoc i nie raz po nocach zawracam głowę. Ci, dla których to ja jestem mentorem. I Ci, którzy znoszą moje w podróży fochy i mają do mnie cierpliwość.
DZIĘKUJĘ WAM WSZYSTKIM ZA TEN ROK!
Basia.
Fajny ten nowy wygląd bloga. Gratulujemy nominacji w RT 😉 Trzymamy kciuki za Twoją wygraną w Twojej kategorii!
Dziękuje Wam 🙂
Basiu tylko gratulować Trzymam kciuki za kolejne sukcesy.
Dzięki! To takie małe sukcesy, które ogromnie cieszą 🙂